W połowie października udało mi się wylicytować w serwisie allegro starą drewnianą (sprzedawca twierdził, że to mahoń, a ja się nie znam, więc powiedzmy, że mahoniową) szafkę z 3 szufladami. Motywacja do jej zakupu była wieloraka - przede wszystkim po tym, jak naoglądałam się w sieci ispirujących zdjęć bielonych mebli, naszła mnie ogromna chęć na samodzielną renowację mebla w takim stylu. Po drugie: szuflad nigdy za wiele, co chyba potwierdzi każda crafterka, a scraperka przede wszystkim ;)
Od czasu do czasu przeglądałam allegro pod kątem takich niewielkich mebli do prostej renowacji i gdy natknęłam się na to pozornie brzydkie coś na cienkich nóżkach i z bardzo miłą ceną wywoławczą, postanowiłąm spróbować. Udało się i szafka za 100zł z transportem pod same drzwi była moja :) Zapomniałam pstryknąć zdjęcie stanu pierwotnego, ale po niewielkich zabiegach (odkręciłam jedną gałkę z szuflady i próbowałam (z marnym skutkiem) zdjąć farbę z nóżek przy pomocy zmywacza powłok malarskich) prezentowała się tak:
Najgorszy był jej kolor - strasznie nie lubię takiej ciemnej wiśni na meblach (i na włosach), ale po wieeeeelu godzinach spędzonych z papierem ściernym i szafką na balkonie, po zdartych paznokciach i dłoniach (jakoś mi nie po drodze z rękawicami, lubię czuć materiał bezpośrednio pod palcami) wyglądała już znacznie lepiej:
Z narzędzi profesjonalnych dysponowałam tylko szlifierką oscylacyjną, która była zupełnie nieprzydatna przy tych wszystkich zakamarkach i żłobieniach, więc większą część pracy było trzeba wykonać ręcznie. Nie obyło się bez ofiar - jedna z nóg była lekko rozchybotana, próbowałam ustabilizować ją klejem superglue, ale niestety złamała się, gdy mój chłopak, pomagając mi przy szlifowaniu, oparł się o nią. Towarzyszących temu zdarzeniu emocji nie opiszę ;) ale macie wyobraźnię, więc je sobie wyobraźcie :D Powiem tylko, że było gorąco ;)
Z pomocą przyszedł klej dwuskładnikowy i noga w cudowny sposób się zrosła:
Po mozolnym, długotrwałym szlifowaniu malowanie odbyło się błyskawicznie w jedno popołudnie. Malowałam rozwodnioną farbą akrylową, nałożyłam chyba ze 3 warstwy. Nie wyszło może idealnie i profesjonalnie, widać mazy i prześwity drewna, ale nie zależało mi na doskonałości, podoba mi się taki lekko niedbały, starociowy look mebla :) Voila!
Zdjęć stylizacji we wnętrzu nie będzie, bo szafka na razie nie jest należycie wyeksponowana i kąt, którym stoi, jest ciemny i trudny do fotografowania. Mebel przystawiłam do biurka, pełni rolę podręcznego pomocnika scrapowego. Oto, co zamieszkało w szufladach:
Kolecja stempli, dziurkaczy ozdobnych, ozdobne nożyczki, tusze, pudry do embossingu - wszystko to mam na wyciągnięcie ręki bez konieczności wyjmowania z szafek pudeł, w których przechowywałam je do tej pory.
Jak Wam się widzi ta metamorfoza? Będę wdzięczna za wszelkie uwagi :)
Pozdrawiam!
Szafeczka wyszła cudnie Dałaś jej nowe, lepsze życie
OdpowiedzUsuńo działa :)
OdpowiedzUsuńCudna :) i jaka zawartosc szuflad :):)
OdpowiedzUsuńPozornie brzydkie coś na cienkich nóżkach jest piękne (oczywiście po zdrapaniu wiśniowej warstwy). A jak lubię zaglądać do cudzych szuflad z przydasiami! To lepsze niż międzysąsiedzkie wścibstwo;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za miłe komentarze :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię zaglądać do scraproom'ów - o takim prawdziwym wciąż marzę, ale mam scrap-szafkę, to już coś :D
Nie ma to jak zrobić coś dla siebie,
OdpowiedzUsuńspokojnych Świąt i SZALONEGO sylwestra ;)))
Świetna praca! Mnie kusi od jakiegoś czasu "wybielenie" stołu i krzeseł w kuchni, ale zostawiam to na lato, może do tego czasu uda mi się przekonać męża mego do koniecznych zmian :) Jedną z szuflad chętnie wezmę :)
OdpowiedzUsuńJuż po zdarciu tego "mahoniu" szafka nabrała fajnego koloru, pobielona wygląda bardzo elegancko! Świetna metamorfoza. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń