Kilka dni temu Craftypantki zaproponowały bardzo ciekawy projekt pod nazwą Meteopakiet. Chodzi w nim o poddanie warunkom atmosferycznym przez długi czas wybranych przez nas dowolnych materiałów - tkanin, papieru, elementów metalowych etc. To, co uzyskamy, zależy od tego, co w pakiecie umieścimy, dlatego warto poszukać przedmiotów, które mogą zabarwić inne jego składniki. Nasze meteopakiety spędzą na zewnątrz trzy miesiące - rozpakowanie przewidywane jest na koniec kwietnia.
Pomysł przyjęłam z entuzjazmem i od razu zaczęłam obmyślać, co włożyć do mojej paczki, a dziś zebrałam wszystkie rzeczy, spakowałam w zgrabny pakiet i powiesiłam na balkonie :)
Oto, co wybrałam:
Są tam różne rodzaje papieru: kartki ze starych książek, papier wizytówkowy, blok techniczny, papier gazetowy (tradycyjny i z kolorowych pism), wycinanki z wykrojników, papierowe serwetki, wytłoczony papier; na części odbiłam stemple kolorowym tuszem (liczę, że ładnie się poprzenikają i zabarwią czysty papier), są też kartki zapisane piórem na atrament - mam nadzieję, że fajnie się rozmaże. Oprócz papieru umieściłam tam bawełniane koronki, serwetkę, szydełkowe kwiatki, taśmę z pomponami, ścinki tkanin (granatowa mocno farbuje!), bandaż, klucz i spinacze (może zardzewieją). Kolor mogą nadać: kawa, 4 torebki różnych herbat, przyprawy (kakao, cynamon, papryka), zapałki (siarka pod wpływem wilgoci puszcza kolor, o czym przekonałam się tutaj).
Pakiet należy umieścić w jakimś opakowaniu, które pozwoli wilgoci wniknąć do środka - zdecydowałam się owinąć go płótnem, na którym umieściłam nazwę całego przedsięwzięcia (technika to transfer acetonowy - opis tutaj):
Sterta przed samym spakowaniem - na wierzchu położyłam papier, z którego transferowałam nadruk:
A tutaj już zgrabna paczuszka:
Zawisła na balkonie na ramieniu anteny satelitarnej:
Zachęcam do stworzenia swoich meteopakietów - już nie mogę się doczekać końca kwietnia i możliwości zajrzenia do środka :D liczę na jakiś element zaskoczenia ;)
Pozdrawiam serdecznie!
OOOOO! Widzę tu mnóstwo możliwoście przebarwień i coniebądź... żałuję, że sama nie wpadłam na to, żeby coś postemplować, albo nawet jakiś prawie-zużyty tusz tam zamknąć... Efekt zapałczany jest świetny, przyznam, że parę dni temu widziałam Twoją biało-różową książkę, ale nie przeczytałam dokładnie wszystkiego i nie zauważyłam tej części o rozmywającej się siarce.
OdpowiedzUsuńTeraz tylko czekać...
O super pakiet. Szkoda że wcześniej nie wpadłam na takie składniki. Dzięki za odwiedziny. Czekamy na zmianę pogody :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń